Forum Polish Survival Rpg Strona Główna
Autor Wiadomość
<   Racoon City / Laboratorium Umbrella   ~   Wejście w koszmar [prologue].
Carlos Oliveira
PostWysłany: Nie 17:58, 21 Sie 2011 



Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


Carlos... No tak Carlos. Siedząc w samolocie razem z kolegami z Rockford i innymi członkami Ubcs z czterech stron świata czekał aż dolecą. Podobnież zostali "wybrani" ze względu na swoje znakomite umiejętności i addelegowani tutaj, do bazy w której szkolą elitę. Nie cieszyło to Carlosa, wolał zostać ze swoimi dobrymi znajomymi no ale jak mus to mus. Ludzie rozmawiali, żartowali, śmiali się a Carlos bardziej trzymał się grona swoich znajomych. Po kilku godzinach lotu dolecieli do bazy Umbrelli. Na lotnisku powitało ich kilku dowódców którzy natychmiast przekierowali ich do sporej hali gdzie dowódca placówki zaczął swój wywód. Nie będę tu przytaczał zarówno treści przemówienia, jak i tego co się działo później. A co się działo? Treningi. Godziny, dni, setki godzin treningów. Tak mogło się zdawać Carlosowi.

// Dwa miesiące później. //

Carlos wraz z kilkunastoma ludźmi zostali wezwani do pokoju zwanego przez nich "pokojem wielkiego brata". Tam każdy oddział dostawał swojego dowódcę, tutaj dowódcy wprowadzali ich w tajniki treningów. Ale teraz powód był zgoła inny. On i kilkunastu innych oraz paru dowódców zostali tu wezwani przez zastępcę dowódcy placówki. Panowała napięta atmosfera, gdyż nikt nie wiedział o co chodzi. W końcu szycha weszła do środka i od razu zaczęła ich wprowadzać w plan. - Wasz transport już czeka, jedziecie do Racoon City. Jeden z ludzi nie wytrzymał i spytał. - Ale po co? "Szycha" zmierzyła go zabójczym wręcz wzrokiem. - Nic ci do tego! Dostaliście taki rozkaz więc jedźcie tam i gęba na kłódkę. "Szycha" wydarła się na zbyt ciekawego mężczyznę i wróciła na miejsce. - Instrukcję co macie robić i sprzęt dostaniecie na miejscu. Rozejść się. Wszyscy nie mal wybiegli z pokoju, byleby tylko nie mieć kontaktu z "szychą". Po chwili zebrali się i wyszli z kompleksu, prosto do autobusów. Wyglądały one jak więzienne tylko w innych kolorach ale to może subiektywne odczucie. Po kilku chwilach wsiadania, autobusy ruszyły w trasę.

// Około 2-3 godzin później. //

Żołnierze dotarli pod bazę. Tuż obok niej było spory budynek, który jak mówili w autobusie był laboratorium umbrelli. Nikt nie wiedział co, jak, gdzie i kiedy. Wiadomo było jedno, trzeba wysiadać. A więc gdy autobus się zatrzymał, Carlos wysiadł jako piąty lub szósty. Co się dalej działo? Za moment zobaczymy w kolejnym odcinku "mody na...". Wróć to nie ta płyta. No a więc Carlos wysiadł.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Game Master BETA
PostWysłany: Nie 18:25, 21 Sie 2011 
Administrator


Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


Zobaczył wielki plac manewrowy miejscowej placówki. Pojedyncze plutony już formowały się na placu. Dołączyłeś do swoich ludzi i ustawiłeś się dwu szeregu. Minęło kilka minut w takiej krzątaninie. Kiedy wszyscy byli na miejscach przed oddział wyszedł wysoki mężczyzna w sile wieku. Twarz miał opruszoną siwiejącym zarostem, na głowie krótko przystrzyżone czarne włosy.
- Witajcie zgrajo nierobów. Słyszałem niemożliwą plotkę że jesteście najlepsi ze swoich jednostek. Zmartwię was - gówno prawda. I boleśnie się o tym przekonacie. Ci z was, którzy wytrzymają postawione przed nimi zadania, zostaną przydzieleni do jednostek bojowych szybkiej reakcji. A teraz, kmioty, odmaszerować za dowódcami do baraków. Jutro dostaniecie ostro po dupach. - gdy skończył mówić, nie oglądając się na was odszedł do swoich zajęć. Wraz ze swoją jednostką odszedłeś do miejsca zakwaterowania. Zmęczony podróżą upadłeś na łóżko.

Dzwięk syreny zerwał cię z łóżka. Drzwi waszego baraku otwarły się z hukiem i wkroczył sierżant szkoleniowy.
- WSTAWAC LENIWE KUNDLE, MACIE 5 MINUT ŻEBY STAWIĆ SIĘ W OPORZĄDZENIU PRZED BARAKIEM! MIGIEM!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carlos Oliveira
PostWysłany: Nie 18:31, 21 Sie 2011 



Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


Carlos dosyć szybko zapomniał o wydarzeniach poprzedniego dnia i smacznie spał. Co mu się śniło? A jak myślicie? Nie będę wam mówił, sami sobie pomyślcie. Co by nie było, pobudkę miał niezłą. Dźwięk syreny nie mal zrzucił Carlosa z łóżka ale ten się utrzymał na twardym materacu w pościeli. I jak zwykle, przemowa trenera i 5 minut by wyjść. Carlos przez moment poobserwował krzątaninę reszty ludzi, by potem przypomnieć sobie ze sam musi się ubrać. Co by nie było, zabrał się za to z równą prędkością i zaciętością co reszta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Game Master BETA
PostWysłany: Nie 18:49, 21 Sie 2011 
Administrator


Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


Ledwo udało ci się z dopiąć kamizelkę taktyczną gdy z zewnątrz dotarł do ciebie ryk sierżanta ujawniający wam ze jesteście zaszczanymi robalami i macie jeszcze 30 sekund zeby ustawic sie w formacji. Wystrzeliłeś jak z procy by uniknąć gniewu swego chwilowego Boga.
- No, matoły, pozwólcie żę wam się przedstawię. Jestem Starszy Sierżant Sztabowy Vladimir Aknecow, i mam za zadanie zrobić z was wartościowych żołnierzy. Przez 15 lat byłem członkiem specnazu, i utłukłem niejednego amerykanina, azjate, czarnucha, mulata, czy jakiekolwiek inne ścierwa na tej ziemi, wiec nie podpadnijcie bo będziecie następni. Uwaga moi drodzy, dzis trening wysiłkowy - waszym zadaniem jest, uwaga. W TYŁ ZWROT! - Błyskawicznie wykonaliście komendę. Waszym oczom ukazały sie góry Arklay. - jest wejśc na tamtą górę. - wskazał jeden z pomniejszych szczytów - tak na początek. Na szycie jest antena radiolokacyjna a na niej wybity numer bezpośredniego łącza. KAŻDY Z WAS BRUDASY ma mi tu wrócić i wyrecytować go z pamięci. I MACIE NA TO 2 GODZINY! A teraz wyjazd!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carlos Oliveira
PostWysłany: Nie 18:55, 21 Sie 2011 



Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


" Rusek... A ruscy zawsze są nerwowi..." Pomyślał Carlos ale po chwili wrócił do czujnego słuchania swojego przełożonego. Epitety w kierunku ras jakoś go nie ruszyły cóż, przyzwyczaił się. Jednak gdy sierżant kazał im wdrapać się na tamtą górę i wrócić w czasie 2 godzin to zapewne nie tylko jego zatkało. No ale cóż, jak mus to mus. Po chwili jak sierżant wydał rozkaz nie tylko on, ale i cały oddział ruszył biegiem w kierunku gór Arklay. Carlos miał dziwne przeczucia że to nie jedyne atrakcje na dziś...

Ostatnio zmieniony przez Carlos Oliveira dnia Nie 18:57, 21 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Game Master BETA
PostWysłany: Nie 19:02, 21 Sie 2011 
Administrator


Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


Marszobieg przez górskie ustępy nie należał do najłatwiejszych. po pół godziny pokonaliście zaledwie 1/4 drogi na szczyt a juz czuliście ze wasze mięśnie odmawiają wam posłuszeństwa. Plecaki ważące bagatela 15 kilogramów nie ułatwiały sprawy. Jednak nadal z trudem gramoliliście się na szczy. W pewnym momencie usłyszałeś dziwny, suchy trask..
- KUR... - zobaczyłeś tylko jak grań pęka pod stopamie żołnierza obok ciebie. Jak na zwolnionym filmie ujrzałeś jak powoli opada w przepaść...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carlos Oliveira
PostWysłany: Nie 19:09, 21 Sie 2011 



Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


Ten bieg wspinaczkowy nie należał do prostych. Ciągle w górę i choć minęło ledwie pół godziny, zapewne każdemu te pół godziny dało się we znaki. A to dopiero ćwierć drogi... Carlos miał ochotę zrzucić plecak i zejść, podobnie jak reszta ale powstrzymał się od tego. Skoro został tu wysłany, to pokaże temu ruskiemu debilowi że nie da się tak łatwo. W pewnym momencie było słychać suchy, dziwny trzask. Cholernie głośny w dodatku. Gdy Carlos ujrzał jak fragment grani się odrywa i wraz z żołnierzami leci w dół, złapał tego który był najbliżej i ściągnął z zapadającej się grani najbliższego towarzysza broni. Gówno go obchodzi czy przez to drugie pół jednostki spadnie, ale nie pozwoli zginąć tym, komu da radę pomóc.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Game Master BETA
PostWysłany: Pon 11:39, 22 Sie 2011 
Administrator


Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


Chwyciłeś mężczyznę za rękę, jednak wycofałeś się sekundę za późno. Poczułeś pustkę pod stopami i chwilę później leciałeś już w dół. Mężczyzna którego chwyciłeś leciał razem z tobą... Kilka metrów niżej uderzyłeś bokiem o skalna półkę, stoczyłeś się z niej i leciałeś dalej. Po chwili znów poczułeś uderzenie i trzask łamanej gałęzi, potem kolejna i kolejna, czułeś jak sieć drobnych wici chłoszcze twoją twarz, ciepłe stróżki krwi spływały ci po policzkach. Uderzyłeś brzuchem w gałąź, gdyby nie kevlarowa kamizelka najprawdopodobniej połamałbyś wszystkie żebra, jednak to gałąź nie utrzymała ciebie, i po kolejnych czterech metrach runąłeś twarzą w ziemię. Straciłeś przytomność.


Gdy otworzyłeś oczy, pierwszym co zobaczyłeś był oślepiający blask. Gdy znów je otworzyłeś widziałeś przesuwające się nieba i drzewa. Gdy do członków wróciło czucie, wiedziałeś że ktoś ciągnie cie po ziemi. Bolała cię każda część ciała. Z wysiłkiem obróciłeś głowę i zobaczyłeś szeregowego Corolla'e ciągnącego cię po ziemi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carlos Oliveira
PostWysłany: Pon 11:48, 22 Sie 2011 



Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


Carlos czuł się jak w koszmarze. Ziemia usunęła mu się z pod nóg i runął... Leciał, obijał się o towarzyszy, kamienie i gałęzie. O wszystko na co w drodze wpadł. Zdawało mu się że leci bez końca, że spada w jakoś otchłań bólu. Aż nagle zapadła ciemność...
...Ale to nie był koszmar. To była rzeczywistość. Pierwsze co go przywitało to cholerny ból całego ciała i wrednie mocno świecące światło. Gdy zaczął wracać do życia, pojawił się jeszcze większy ból i uczucie że ktoś go ciągnie po ziemi. Carlos z cholernym bólem i wysiłkiem obrócił głowę i ujrzał szeregowego Corollę. - Co się stało? Spytał zdezorientowany a jego głowa wróciła natychmiastowo na ziemię i kolejna porcja bólu. Ale nawet już jej nie poczuł. Każdy członek ciała, każda kość i każdy mięsień go bolał. Jeszcze dodatkowy ból głowy już go nie ruszył.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Game Master BETA
PostWysłany: Pon 12:17, 22 Sie 2011 
Administrator


Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


- Nie ruszaj się chłopie, dość konkretnie ci się oberwało. - Powiedział Corolla uspokajającym głosem. - porozmawiamy za chwilę. - dodał. Po kilku minutach dość bolesnej dla ciebie podróży, światło zelżało. Znaleźliście się w jakiejś grocie. Paliło się w niej ognisko przy którym siedziała dwója żołnierzy.
- Widzisz stary, ten cholerny trep wysłał nas na pewną śmierć. Cholerny idiota, jak go dorwę, to rozerwę go na strzępy. - powiedział do ciebie Sven Corolla. - zatłukę go jak spa! Zginęło 26 ludzi, z pierwszej kompani przeżyła tylko nasza czwórka. A to i tak cudem... - Corolla był wściekły. Pozostała dwójka żołnierzy wydawała się być w dość dobrej kondycji fizycznej. Jednym był kapral Mike Travis - drużynowy specialista od broni ciężkiej. Drugim był Trevor Di'meo, jeden z dwóch lekarzy waszej kompani. Podszedł do ciebie i zaczął cię oglądać. - mm.. kiepska sprawa stary, ale i tak cud że żyjesz. - kiedy dotknął twojej nogi poczułeś promieniujący ból w kostce - tak jak myślałem zwichnięta kostka, - rozpiął twoją kamizelkę i zaczął oglądać klatkę piersiową - żebra całe, uratował cię kevlar... ale możesz mieć obite nerki i płuca, także na jakiś czas daruj sobie bieganie i sprinty. Nie zdziw się jeżeli będziesz miec krwawy mocz, nerki napewno masz solidnie poobijane. Ale kręgosłup cały, tyle szczęscia w nieszczęsciu. - mruknął. Przez kilka minut opatrywał twoje mniejsze i większe obrażenia. - no, przez parę dni będziesz obolały. Ale wyżyjesz, nie wszyscy mieli tyle szczęścia...
- Dobra chlopaki. - Travis wstał i spojrzał na towarzyszy. - trzeba coś wymyślić. Jakieś pomysły?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carlos Oliveira
PostWysłany: Pon 12:33, 22 Sie 2011 



Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


Carlos przez czas "podróży" postanowił się zbytnio nie ruszać. Może i ciągnięcie po ziemi nie było przyjemnym sposobem poruszania się, ale lepsze to niż nic. Gdy Corolla doprowadził go do jaskini, Carlos spróbował przejść do pozycji siedzącej. Nic z tego, ciało wróciło na dół w ekspresowym tempie. Carlos w pozycji leżącej przysłuchiwał się Svenowi i jako tako rozejrzał się. Tych dwóch wyglądało znacznie lepiej niż on sam, no ale jego dopiero tu ściągnęli. Pocieszające było to że trafił na medyka. Gdy medyk stwierdził że cudem jest to że żyje ten uśmiechnął się mimo bólu. - Chyba jestem cudotwórcą. Stwierdził lekko dowcipnie ale po chwili uśmiech zastąpił grymas bólu gdy Trevor dotknął jego kostki. No cóż, bieganie raczej odpada. Gdy w końcu medyk skończył z opatrywaniem Carlosowi udało się podnieść do pozycji siedzącej. - W pierwszej kolejności to gdzie my do cholery jesteśmy? Spytał bo nie miał zielonego pojęcia gdzie jest ta jaskinia a widok z wylotu nic mu nie mówił. - Ja najchętniej bym wyrwał język temu ruskiemu idiocie i wsadził w tyłek. Ale trzeba pomyśleć nad czymś przyziemniejszym. Najlepiej byłoby wrócić do bazy, ale to może nie być proste. Może jesteśmy w pobliżu jakiegoś miasta albo wsi? Zawsze to coś innego niż siedzenie w jaskini i czekanie aż wpadnie jakiś niedźwiedź.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Game Master BETA
PostWysłany: Pon 12:54, 22 Sie 2011 
Administrator


Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


- Nigdzie się do cholery nie ruszamy - mruknął Corolla. - Chłopaki na górze dali napewno sygnał do bazy o wypadku. Wkrótce zjawią się helikoptery ratunkowe. Musimy im tylko dać znać gdzie jesteśmy. Trevor, ty zostajesz z Carlosem, ja i Mike skoczymy pod grań i sprawdzimy czy któryś z chłopaków nie miał ze sobą działającego radia albo flar sygnałowych. - Wszyscy jednogłośnie zgodzili się na ten pomysł i po chwili Corolla i Travis zniknęli w wejściu. Dopiero teraz zdajecie sobie sprawę jak bardzo bezbronni jesteście - jedyną broń jaką masz ze sobą to nóż i bosak do wspinaczki...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carlos Oliveira
PostWysłany: Pon 13:01, 22 Sie 2011 



Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


- Mam taką nadzieję. Odpowiedział spokojnym tonem Carlos gdy Sven wyprowadził stwierdzenie że "chłopaki" dali znać o wypadku. Carlos również się zgodził, koniec końców zanim by gdzieś dotarli to minęło by kilka dni. Pozostaje mieć nadzieje że ubcs nie zostawi swoich. - Możesz mi powiedzieć co się dokładniej stało? Ostatnie co pamiętam to to że złapałem jednego z naszych a potem długi lot w dół, z przeszkodami. Cóż... Carlos zdawał sobie sprawę że nie mają szans gdyby jakieś dzikie zwierzę tu przyszło. Nawet zwykły knur mógłby ich zabić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Game Master BETA
PostWysłany: Pon 13:19, 22 Sie 2011 
Administrator


Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


- Sam nie wiem stary, w jednej chwili gramoliłem się na tą przeklętą górę, a w następnej leżałem na ziemi. Większość nie przeżyła upadku, lub umarła od ran chwile później. Ty sam przeżyłeś cudem, ja i Corolla tak samo. Travis żyje tylko dlatego że upadł na jednego z chłopaków i ciało zamortyzowało upadek. Cholerny ruski kretyn. Zginęło mnóstwo dobrych chłopaków... - skończył patrząc smętnym wzrokiem w czubki swoich butów. - Próbowałem pomóc kilu z nich, ale nie dąłem rady. Ciesze się żę udało nam sie ci pomóc. Byłeś nieprzytomny prawie przez 2 godziny zanim Sven cie tu przytachał. Musiałem dać ci zastrzyk z Adrenaliny bo serce ledwie pracowało. Dostałeś też dożylnie Bor, wiec nie zdziw się jak juto będą cię boleć stawy... - rozmawialiścię tak przez chwilę gdy nagle usłyszeliście szuranie przy wejściu. To niemożliwe by Corolla i Travis wrócili tak szybko...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carlos Oliveira
PostWysłany: Pon 14:04, 22 Sie 2011 



Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3


Choć na zewnątrz Carlos był spokojny to w środku cały kipiał ze złości. Sporo ludzi, dobrych ludzi zginęło dla kaprysu rosyjskiego pojeba. - Jak wrócimy do bazy to osobiście nakopiemy mu do tyłka i każemy biegać po tej górze do upadłego. Powiedział z lekką dozą dowcipu by trochę rozluźnić atmosferę. - Cóż... Dzięki że wam na mnie zależało i użyliście tych leków. Powiedział i uśmiechnął się. W pewnym momencie przy wejściu do jaskini było słychać jakieś szuranie. To raczej nie wykonalne by tamci wrócili tak szybko. Carlos, mimo bólu zerwał się na równe nogi i wyjął nóż stojąc przodem do wyjścia. - Jeśli to jakieś dzikie zwierze to bierz kawałek drewna, może się przestraszy ognia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 2
Idź do strony 1, 2  Następny
Forum Polish Survival Rpg Strona Główna  ~  Racoon City / Laboratorium Umbrella

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach